Niedawno złapałam się na takiej myśli, że gdyby nie było mamy lub byłaby w złym stanie, nie mogłabym sobie pozwolić na tak intensywną terapię. Teraz, gdy wróciłam od Moniki moje myśli płyną w przyszłość. Czy boję się życia bez mamy? Nie, ale chciałabym by przyszło ono jak najpóźniej. Mamo, kocham Cię. Nic nie jest ważne, jak to, że lata trwamy ze sobą. Bywały Mamo chwile, że chciałam uciec od Ciebie w ramiona mężczyzny, ale żaden Ci nie dorównał. Dobrze jest mi żyć ze świadomością, że to życie jest po to by zakończyć przeklęte losy kobiet w rodzinie mojej babci od strony mamy. Były one samotne, oszukane przez mężczyzn i ciężko pracowały na wszystko i nie mogły liczyć na wsparcie swoich mam. To Ty Mamo i my z Olą odwróciłyśmy karty tej rodziny. Cieszę się, że tak dobrze radzę sobie na terapii i z chorobą w ogóle. Mama mówi, żebym po tej zapisała się na kolejną, ale nie chcę. Wpiszę się na listę oczekujących. Tak się cieszę, że znów podobają mi się obyczajówki. Ale fb to złodziej czasu. Skończyłam "Nieświętego mikołaja". Na Legimi czytam Krawczyk. Na papierze teraz zacznę "Dziewczynę ze sklepu z kapeluszami".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz