1. Nie żyję dla siebie. Wiem, że to źle. Ale jak to zrobić, gdy nie mogę korzystać z zarobionych pieniędzy? Może dlatego tak pragnę emerytury? Bo nie będzie obowiązków ani dziewczyn? Jestem egoistką i to w końcu wyjdzie.
2. Tak mi się to nie zgadzało. Gdy podejmowałam decyzję o staraniu o kredyt była tylko cisza. Nauczona ciszą spod kościoła przed diagnozą zrozumiałam, że waży się mój los. Ale potem były obrazy z przyszłości i one nie pasowały do Zielonek. Byłam niespokojna i niezadowolona, bo to nie było tak jak bym chciała. Zastanawiałam się jak z tego wybrnąć. Intuicja mnie nie zawiodła, tylko nie miałam jak się nią kierować.
3. Dzisiaj Walentynki. Dałam prezenty, a sama nic nie dostałam. Tak mi się ciśnie na usta, że to głupie święto. Takie amerykańskie, niezgodne z chrześcijaństwem i słowiańszczyzną. Zakłada bezpośredniość wyznania uczuć i interesowność podarunku. I oczywiście przynosi mi smutek, bo jestem sama i muszę szukać argumentów za tym, że ma dla mnie sens. Nie czuję dzisiaj miłości bliskich. Wręcz przeciwnie czuję się osobą pozostawioną samej sobie. I że nikt o mnie się nie troszczy. Dobrze, że za 2 godziny idę na nockę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz