1. Odłożyłam to pisanie. Może kiedyś? Może na emeryturze? A jak nie, to nie szkodzi. Po pierwsze dlatego, że dzięki książkom poznałam już tyle pięknych historii, a po drugie dlatego, że układając plan książki mam tą historię w sobie i nie muszę jej urzeczywistniać. I tak dla mnie żyje. Nie mam tak jak przy "Kartach miłości", że siadam i piszę na pustej kartce, bez planu, dając bohaterom prawo decydowania o sobie. Nie mam weny.
2. I co mam teraz zrobić? Wierzyć intuicji, że tu zostaniemy czy uwierzyć, że w tych 3 bankach mamy szansę na kredyt? A może jest tak, że ciągnie się za mną niekorzystna opinia analityka z Ideabanku, w którym chciałam kiedyś wziąść kredyt?
3. Wróciłam do czytania "Listów pisanych atramentem". Nie mam silnej woli i chyba znów pożyczę coś z biblioteki zamiast czytać stosik wstydu. Za to nie kupuję książek. I tak nim dojdę czasowo do ich przeczytania, to już będą w bibliotece.
4. W tej książce jest taki wiersz o depresji po utracie najbliższej osoby: niech staną zegary, zamilkną telefony, dajcie psu kość, niech nie szczeka, niech śpi najedzony. Niech milczą fortepiany i w miękkiej werbli ciszy wynieście trumnę. Niech przyjdą żałobnicy. Niech głośno łkając samolot pod chmury się wzbije i kreśli na niebie napis ona nie żyje. Włóżcie żałobne wstążki na białe szyje gołębi ulicznych, policjanci na skrzyżowaniach niech noszą czarne rękawiczki. W Tobie miałem moją Północ, Południe, mój Zachód i Wschód, niedzielny odpoczynek i codzienny trud, jasność dnia i mrok nocy, moje słowa i śpiew. Miłość, myślałem, będzie trwała wiecznie, myliłem się. Nie potrzeba już gwiazd, zgaście wszystkie, do końca, zdejmijcie z nieba księżyc i rozmontujcie słońce, wylejcie wodę z morza, odbierzcie drzewom cień, teraz już na nic nie przydzadzą się.
5. Jest w tej książce rada by ciszę jaka zapada po utracie najbliższej osoby, wypełnić muzyką. Może to dobry sposób? Chcę tu powiedzieć o moim skojarzeniu. Jak muzyka to radio. Zmienił mi się gust muzyczny. Podoba mi się Radio Pogoda czy RMF Classic w miejsce agresywnej muzyki współczesnej, której słowa są o niczym i zapomina się je po miesiącu!