poniedziałek, 6 stycznia 2020
Czy zwierzęta robią szum wokół swojej śmierci?
Czytam "Promyk słońca". Tak, ja też kiedyś zachowywałam się równie po szczeniacku obwiniając mamę o szpital, chorobę. Nie jest temu winna. Nie jestem też temu winna ja. Los odebrał mi to, co było dla mnie cenne, tak jak ja odbierałam klientom kantoru coś cennego. Bo za pieniędzmi stoją ludzie i tego nie wolno zapominać. Tak zapamiętam kantor do końca mojej drogi zawodowej. Przynajmniej powinnam. To, gdy zapalałam świece i to, gdy kupiłam i sprzedałam falsy. I to gdy mama zawiozła mnie na lotnisko po klucze i dni na Rynku i godzenie uczelni z pracą. I to jak nie wyszłam do oszusta i to jak zagrał grajek w ostatni wieczór w kantorze. Wtedy, tam w tych kantorach stawiałam pierwsze samodzielne życiowe kroki. Teraz są one wspólne. Zrozumiałam, że dorosła nie musi oznaczać samej. Może to życie z bliskim jest nudne, ale nie czuje się wtedy jego gównianego smaku, jak wtedy, gdy jest się samemu! A to co złe wydaje się prostsze do pokonania. A gdy tracimy bliskich to wtedy naszym zadaniem jest trwać nadal. A gdy odchodzimy naszym zadaniem jest podziękować za życie i nie obarczać swoją śmietaną innych. Rodzimy się, żyjemy i umieramy sami. Czy zwierzęta robią wokół własnej śmierci szum? Nie, a przecież nie mają pewności obietnicy Boga, jak my ludzie!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz