poniedziałek, 25 grudnia 2017
Myśloodsiewnia
Awantura o wózek na książki skończyła się tak, że tata spoliczkował Olę. Wezwała policję. Nie wiem czy Ola złoży doniesienie na prokuraturze. Niech to rozegra się poza mną. Wigilia była udana. Te kilka potraw i prezenty i my stworzyliśmy dobry moment. Gdy wróciłam, pomyślałam, że Eda nie zepsuła tego spotkania swoją elokwencją. Siedziała cicho, nie ma o czym mówić, gdy my opowiadamy o pracy. Ale i tak nie dała mamy wigilijnych pierogów ze słodką kapustą. Spryciara. Dzisiaj smsy od byłej szefowej nakręciły mnie na myślenie o przyszłości. Czy będę kiedyś liczarzem czy zastępcą kierownika? Na jaki krok zdecyduje się jeśli sprzedadzą lub zamkną firmę, w której pracuję? Ile lat będę mieć, jeśli do tego dojdzie? Czy złożyć cv do innej sortowni i poświęcić jej pozostałe młode lata? W końcu oderwałam się od tej myślenicy i sięgnęłam po książkę, a w niej takie zdanie: "każdy ma wyrzuty sumienia w obliczu ostateczności". I znów myślenica wróciła. O mamie, o tym co jej kiedyś powiedzieć na pożegnanie i jak pokierować swoim losem. Intuicyjnie czuję, że te momenty się zbiegną. Gdy myślę o Solidzie, to cieszę się, że tam jestem. Co ja mam zrobić? Doradzę się kogoś. Napiszę to potem w tej myśloodsiewni.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz