sobota, 20 września 2025

Wielka gra

Albo ugram, albo nie. Tyle ile się uda, będzie na nowo. Tylko, że ja nie grałam! Ja poprostu z każdym dniem popadałam w zaostrzającą się schizofrenię. W normalność włączyłam się dopiero w sierpniu zeszłego roku, na 2 tygodnie przed wyjściem ze szpitala. Te słowa wróciły teraz, gdy dotarło do mnie, że jest dobrze. Przed terapią poszłam na mszę by poprosić by terapia się udała i żeby to wszystko się poukładało. Prawdziwą terapią była codzienność, a nie Biały Domek. Dojrzałość to świadomość, że wie się, że pewnie będą jakieś niepowodzenia, to się je krok za krokiem rozwiązuje i nie pozwala się by zabrały umiejętność radości z dobrych chwil. Kto mną rozgrywał? No proste! Sam Bóg! Tyle razy wolałam Go w tym blogu, że usłyszał. Dziękuję Bogu i Bliskim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz