1. Orzeczenie jest mi potrzebne dopóki nie przejdę na emeryturę, później mi na nic.
2. Dzisiaj w pracy było dobrze, zapytałam sama siebie czego ja chcę? Bo latach perturbacji jestem po prostu liczarzem i nie muszę się niczym przejmować. Nie mam stresów, napięcia, wojen z ludźmi i ich humorów. Siedzę i zawijam w te sreberka!
3. A zarobki? Stracę ich część. Nic się nie zmieniło. Będę tyrać na nockach by spłacić komornika. Ale mam brata. Jest bezkarny. Według mojego rodzeństwa nie trzeba się liczyć z moim zdaniem. Może dlatego chciałam partnera? Żeby stanął po mojej stronie. Zrobił to Tata. Ściągając obraz Piotrka opowiedział się po mojej stronie. Stracił syna na rzecz chorej córki.
4. Nigdy nie zapomnę miny rezygnacji na twarzy Taty, gdy przyszłam do Niego na nefrologię na Jakubowskiego. On już nie chciał żyć zastraszony przez Olę, że ma raka. Ona naprawdę nie ma skrupułów. Wtedy przyniosłam mu pociechę, tak jak On mnie, gdy byłam na zamkniętym. Tato kochany, mama ostatnio nazwała mnie głupim szczylem, gdy udowodniłam jej, że pierdoli o oszczędzaniu prądu a zostawiają wszędzie włączone światła, radio i telewizor.
5. A propo telewizji wypowiedziałam abonament. Niedawno Ola stanęła w progu mojego pokoju i powiedziała, że muszę to zrobić. Wypowiedziałam i dałam ten dokument Oli na komodę. Nie wiem czy to on był powodem jej złości? Na opłacenie pierwszego roku kasę dała Ola. Później to ja musiałam na to znaleźć pieniądze. Oli to już nie interesowało. Miała człowieka od tego.
6. A teraz spada na nią coraz więcej, bo mama tak jak ma mnie gdzieś, tak ma i ją. Teraz dla mamy liczą się tylko jej rozrywki i jej dobrostan zdrowotny i psychiczny. Jest jak Babcia z czasów, gdy poznawała dziadka Jasia. Próbuje zaczarować rzeczywistość.
7. A na koniec: nie będę sobie robić wyrzutów, że nie staram się poznawać ludzi czy że nie chodzę na Klub Pacjenta. Nie nadaję się do tego. A teraz czas usunąć niektóre kontakty.