Na książkę już nie będzie. Liczę na Monikę. Zasypiam, a nie chce mi się robić łóżka. Spałam przed chwilą. Mama stanowczo zaprotestowała, gdy zapytałam Oli czy idziemy na targi pracy. Zarobki Moniki w Biedronce są kuszące, ale to nie jest praca dla mnie. Solid to praca na kilkadziesiąt lat, Biedronka na kilka. Monika skończy na rencie po Lidlu. Z Półanki wyleci albo wykończy ją Cecylia albo zacznie chorować i jej podziękują. Albo przerzucą ją jak psa parę razy i się jej odechce zdobywać nowych przyjaciół. Dzisiaj chyba była wstawiona, gdy dzwoniła. Teraz zrozumiałam, że dobrze jest mieć psa. Bo obowiązki to zajęcie, uwolnienie od nudy. Jestem szczęściarą. Nie siedzę sama w domu, bo mąż w pracy, jak ona. Kupiłam dzisiaj mamie chryzantemy do dużego pokoju. Czuć ducha święta zmarłych. Jutro mam wolne. Pojadę na Lubomirskiego odebrać "Anioła na śniegu". Na targi książki nie pójdę, bo wszystko co potrzebuje mam na fb. W przyszłym tygodniu idę do diabetologa. Na fb: nie ma rodziców idealnych, tak jak i nie ma idealnych dzieci, jest tylko mnóstwo idealnych chwil do bycia razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz