Drogi Blogu! Napisałam Ci, że chcę być słońcem. Ale Blogu tak naprawdę chciałabym móc odnaleźć Mężczyznę byśmy razem świecili dla innych i siebie nawzajem. I drogi Blogu tak trudno wogóle chcieć szukać gdy wie się, że nigdy nie będzie się mogło być żoną. Dlaczego Boże ty dopuściłeś do sytuacji, w której przez pieniądze mojego brata zapisane na moją osobę jedyny ślub jaki mogłabym wziąść to ten humanistyczny. Ale Boże może tak będzie ciekawiej by tworzyć więź. I skoro Dobry Boże ty dopuszczasz do zmiany modelu rodziny w polskim społeczeństwie (tak jak opisano to Wysokich Obcasach Extra nr 91), że liczą się wzajemne emocje i troska o siebie, a nie więzy krwi, to ja Drogi Blogu mogę żyć w rodzinie kohabitacyjnej. I Blogu to dopiero byłoby piękne wyzwanie by spróbować żyć samodzielnie. Ale Blogu czy ty wiesz, że to będzie bilet w jedną stronę? Bo jeśli ja spróbuję samodzielnego życia to ja już nigdy nie wrócę pod skrzydła mamy. Bo wiem, że ona by zniszczyła moją kobiecość i delikatność i chęć zaufania drugiemu człowiekowi, bo taka jestem zagrożeniem dla przyjętego przez nią sposobu na życie. I gdy mama wierzga jeszcze i mówi mi, że mam sobie zrobić operację biustu, bo mam obwisłe piersi, to choć dopuszczam, że ona może mieć rację, to jednocześnie pomyślałam, że to nie ważne, bo ja lubię swoje piersi. I naprawdę żal mi tej kobiety jaką jest mama. Bo ona ma 67 lat a walczy z przemijaniem! Moje ciało podlega zmianom, moje ciało zaczyna się starzeć, i teraz cała sztuka polega na tym by się z tym pogodzić. Ja czekam na siwe włosy i pierwsze zmarszczki, bo one będą dowodem mojego pięknego życia i pięknie przeżywanych emocji. I nie będę przyzwyczajała mojej cery do kremu za 90 zł, bo mnie na niego nie stać teraz i nie będzie mnie stać w przyszłości. A jeśli mam coś zrobić z tymi pieniędzmi to kupię sobie odpowiedni stanik. No to pa Blogu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz